Zgodnie z przyjętą teorią, to Wielki Wybuch (Big Bang) zapoczątkował historię Wszechświata. Czy jest on (Wszechświat) jedynie światem materii i promieniowania rozproszonych w czasoprzestrzeni? Czy istnieje także Wszechświat duchowy, absolutnie wymykający się wszelkim pomiarom i logicznemu myśleniu? Czy, jeżeli istnieje gdzieś jeszcze jakieś życie, to ma ono przynajmniej podobną formę do tego, nam znanego, którego jesteśmy częścią? Żadne badania czy obserwacje nie odpowiedziały na powyższe pytania, niczego nie potwierdziły ale też niczemu nie zaprzeczyły. Jest jednak ogromna liczba przesłanek, świadectw ludzi doświadczonych np. śmiercią kliniczną, ale także osób intensywnie obcujących ze światem ducha, świętych, tych znanych i tych pozostających w ukryciu. Potrzeba naprawdę wielkiej ignorancji aby zaprzeczyć przynajmniej możliwości istnienia świata duchowego.


Zakładając, że gęstość Wszechświata jest równa gęstości krytycznej, to ma on około 10 mld lat. Wiele obserwacji wskazuje, że gęstość materii we Wszechświecie jest jednak znacznie mniejsza od krytycznej. Jeśli tak jest, to wynikało by z tego, że Wszechświat liczy sobie co najmniej 14 mld lat, taki wiek mają najstarsze gwiazdy. Ciekawostką która zupełnie nie powinna nas przerażać, z tego prostego względu, że nas ten fakt nie będzie już dotyczył, ani chyba ludzkości w ogóle jest to, że na końcu swojej ekspansji Wszechświat, osiągnąwszy maksymalny rozmiar i minimalną gęstość rozpocznie powrót do stanu pierwotnego czyli po prostu zacznie się kurczyć. Końcowy efekt będzie przeciwny do efektu Wielkiego Wybuchu, i wszystko na powrót skupi się w obiekcie mikroskopijnej wielkości. Być może cykl: Wielki Wybuch-ekspansja-kontrakcja-Wielki Kolaps jest jednym z ogniw procesu który nie miał początku i nigdy nie będzie miał końca. Co wobec tego z sensem naszego istnienia? O. Augustyn Pelanowski OSPPE powiedział następujące zdanie: "Żyje się po to, aby żyć wiecznie" i taki chyba jest sens wszystkiego co nas otacza, ale przede wszystkim nas samych. Co się raz "urodziło" już nie zginie. Gdyby tak nie było, to nic nie miałoby sensu i śmiem twierdzić, że życie przestało by istnieć, bo komu chciałoby się żyć, będąc w ostatecznym rozrachunku skazanym na nicość ? Wszyscy, czy jesteśmy tego świadomi czy też nie, mamy zaszczepiony zmysł wiary, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią.


 Pytania, które się w tym miejscu pojawiają mogłyby brzmieć: Co lub Kto za tym wszystkim stoi? Dlaczego powstało życie i my sami, którzy zostaliśmy nazwani "Koroną Stworzenia" ? Czy nie tylko rozum może stworzyć inny rozum a inteligencja inteligencję? Czy nie tylko ktoś żywy może być sprawcą życia? Ktoś taki musiałby dysponować przeogromną mocą stwórczą której nie użył bez powodu. Czy siłą sprawczą i motorem wszelkiego konstruktywnego ludzkiego działania miałaby być np. miłość? Jeżeli tak to jaka Miłość sprawiła że zaistnieliśmy na tym świecie? Tylko całościowe pojmowanie Wszechświata ma sens i tylko takie ku czemuś może prowadzić. Inne pojmowanie traci znaczenie w momencie negacji świata duchowego, nadrzędnej jego części, owej "matrycy" w której dopiero ukształtowała się materia i energia... i życie.



0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Followers

Total Pageviews

Serdecznie witam :))

Popular Posts

Sample Widget